Menu

Kurs robienia woblerów

2023-01-25 - Artykuły
Kurs robienia woblerów

Kurs robienia woblerów – W zasadzie na kalendarzu mamy zimę, ale jak widać za oknem, pogoda bardziej przypomina upragnioną pod względem wędkarskim wiosnę. Nie dane jest jednak wszystkim miłośnikom wędkarstwa stanąć nad brzegiem wody i poczuć choć przez chwilę urok wędkowania. Dla tych, którzy jednak chcą już powoli przygotowywać się do sezonu proponuję szybki kurs robienia woblerków na jazie, klenie, okonie itd.

Co nam będzie do tego potrzebne:

1 . Drewno: lipowe, topolowe lub jakiekolwiek inne byle ostrość noża mogła sobie z nim spokojnie poradzić. Ja sam używam topoli, a dlaczego ? bo po prostu mam.

2. Kilka sztuk narzędzi: wspomniany wcześniej nożyk, brzeszczot, kombinerki, szczypce, oraz szczypce z okrągłymi końcami potrzebne do formowania drutu.

3. Ołów do obciążania korpusu, oraz drut nierdzewny do robienia stelaży. Ostatnio znakomicie sprawdza mi się drut oporowy Kanthal ( dostępny na allegro), kiedyś stosowałem dentystyczny Dental, lecz zupełnie z niego zrezygnowałem bo był o wiele trudniejszy w kształtowaniu.

4. Klej wikol do drewna lub podobny oraz klej distal do wklejania steru
5. Emalia – stosowana jako podkład do farb, oraz farby w sprayu.
6. Poliwęglan na stery (dostępny w małych kawałkach na allegro)
7. Lakier HartzLack w małej puszcze, owinięty po każdym otwarciu torebką foliową, w innym przypadku możemy się bardzo zdziwić otwierając puszkę kolejny raz po kilku dniach „postoju”
8. Papier ścierny 2-3 grubości ( formowanie, wygładzanie, polerowanie )
7. Kółeczka łącznikowe oraz kotwiczki.

Skoro mamy już przygotowane wszystko co potrzeba, to czas zabrać się za pracę. Oczywiście znajdujemy spokojne miejsce, gdzie można trochę naśmiecić i nakurzyć nie mówiąc już o późniejszym zapachu z farb czy z lakieru i zaczynamy nasze dzieło. Na początek należy wybrać do naszych „cudeniek” jak najładniejsze kawałki drewna, ja wybieram jak najbardziej jasne , dlaczego nie mam pojęcia, ale dla mnie są najbardziej odpowiednie do strugania. Następnie kilkoma ruchami scyzoryka robimy wstępny kształt grubości i szerokości drewienka i tniemy go na małe 3-6 centymetrowe kawałki w zależności od tego jak długie mają być nasze woblerki.

Mając już przygotowane takie kawałeczki wycinamy w każdym z nich po środku rowek na stelaż. Ja rozpoczynam tą czynność od wycięcia kawałeczka nożem, a następnie pogłębienia go brzeszczotem od metalu. Zapobiega to częstym zmianom kierunku cięcia przez giętki brzeszczot, chyba że ktoś zastosuje do niego ramkę usztywniającą. Mając już tak przygotowany sześcian zaczynamy nadawać pierwotny kształt naszego woblera. Już na tym etapie podejmujemy wstępną decyzję jaką akcję będzie miała nasza rybka. Ja przeważenie nastawiam się na tworzeniu małych pękatych, z dość mocną późniejszą ich akcją. Kolejny etap związany będzie z polerowaniem naszego drewienka przygotowanym wcześniej papierem ściernym. Oczywiście można to robić od razu drobnoziarnistym, lecz szkoda na to czasu. Ja rozpoczynam najpierw papierem najgrubszym , a następnie schodzę z grubością aż do polerki.

Kolejny etap to nacięcie rowka na ster głębokości. I tutaj również stosuję zasadę najpierw scyzoryk, później brzeszczot. Mając już miejsce na ster, przygotowujemy teraz stelaż. Ja rozpoczynam go od części przedniej, robiąc kółeczko na szczypcach z okrągłymi końcami , czasami pomagając sobie szczypcami zwykłymi ściskając drut przy samym wykonanym oczku. Kolejny etap to wygięcie drutu do oczka środkowego i ułożenie go w rowku woblera. Teraz dopiero łapiąc resztę drutu na końcu szczypcami okrągłymi, robimy ostatnie oczko naszego woblera ucinając szczypcami niepotrzebną resztkę drutu. Nie wyrzucamy tej końcówki, przyda się w późniejszym terminie do robienia haczyków i wieszania woblerków podczas suszenia.

Mając przygotowany stelaż, w rowek nakładamy np. patyczkiem trochę kleju do drewna, i wkładamy wcześniej przygotowany kawałek drewienka szerokości zapałki i wciskając go na siłę scyzorykiem między oczko środkowe i końcowe.

Nie martwmy się, że resztki kleju wyjdą na zewnątrz, znaczy to bowiem, że drewno zostało dokładnie uszczelnione a drut stelaża został usztywniony. Taką samą czynność wykonujemy z przednią częścią, od oczka środkowego do szczeliny na ster, z tą różnicą że tutaj możemy dać zamiast drewienka, kawałek ołowiu, co obciąży nam i ustabilizuje woblera. Po 3-4 minutach możemy śmiało wyrównać wystające części i spolerować do końca już całość. Tak przygotowaną całość możemy zabezpieczyć drewnochronem lub czymś podobnym lub od razu przystępujemy do malowania. Jako pierwsza idzie emalia. Daje ona mocny biały podkład i doskonale przyjmuje inne kolory, szybko przy tym wysychając.

Tak przygotowany podkład jest polem do popisu dla naszej wyobraźni. Brokaty, sreberka od papierosów które znakomicie przyklejają się na klej wikol czy różnej maści kolory w sprayu.
Po wyschnięciu możemy śmiało wkleić przygotowane wcześniej z poliwęglanu stery. Ja robię to szybkoschnącym distalem a same stery wycinam nożyczkami wcześniej wzór odrysowując długopisem. Tak przygotowane dzieło sztuki należy pozostawić najlepiej na kilka godzin do wyschnięcia i utwardzenia wszystkich części. Przed tym jednak o czym zapomniałem dodać należy dogiąć oczko w kierunku steru, poprawi to bardzo akcję w efekcie końcowym, w którym korekcję pracy będziemy robili jedynie małymi przesunięciami tego oczka.

Kolejny etap to kąpiel w lakierze. Ja wykonuję to trzymając woblera za ster i mocząc go w puszce. Oczywiście część lakieru dostanie się na sam ster, ale gwarantuję Wam, że w niczym to nie przeszkadza, a nawet pomaga w uszczelnieniu. Teraz wieszamy na haczykach z drutu i dajemy ok. 1-2 godzin na wyschnięcie. Po tym czasie powtarzamy kąpiel kolejny raz lub jak ktoś chce jeszcze jeden czy jeszcze. Nie należy z tym jednak przesadzać.

Po 1 max 2 dniach mamy twardą piękną powłokę. Czyścimy nożykiem oczka stelaża i zakładamy kotwiczki i nad wodę. Oczywiście nie piszę tutaj o miejscu połowu ryb, ale o miejscu pierwszych testów woblera np. wanna 😉 w którym pierwszy raz korygujemy pracę woblera przycinając ster czy odginając oczko w jedną i drugą stronę. Po takiej korekcji śmiało możemy wybrać się już na pierwsze polowanie wiosennych jazi, kleni czy okoni nie zapominając jednak o kombinerkach i karcie wędkarskiej.
Życzę połamania kija.

Dodaj komentarz