Menu

Złote łuski na Mikruski – miniwoblery

2023-01-25 - Artykuły
Złote łuski na Mikruski – miniwoblery

Kawałek topolowego bądź lipowego drewna to dusza Mikrusa. Mozolnie obrabiana to małym ogrodniczym scyzorykiem to papierem ściernym tworzy coś w rodzaju małej figlarnej rybki, o różnobarwnej powłoce kolorystycznej czy wzorku. Nie jest ona idealna pod wieloma względami jednak swój idealizm pokazuje w wodzie. Nie ma znaczenia dla niej czy jest to szybki potok, szeroko płynąca rzeka czy mały kanalik łączący stawy, po prostu jest łowna. Skąd bierze się jej skuteczność ?

Właśnie daje ją ta niedoskonałość tworzenia, a zarazem niepospolitość. Płynący Mikrusek mimo iż mierzy 2, 3 czy więcej centymetrów, zachowuje się jak naturalna rybka. Nie płynie idealnie pod linijkę jak niektóre bardzo firmowe woblerki. On jest inny, to odskoczy w bok przez zawirowanie wody, to zrobi fikołka, to znów nie wiadomo dlaczego podniesie się do góry by za chwile przy tym samym prowadzeniu wbić się ryjkiem na znaczną głębokość rynienki. Nie ma klenia czy jazia a nawet innego drapieżnika nie wspominając już o takich rybach jak ukleja, leszcz, krąp, płotka, kiełb, które udało się złowić na Mikruski, który był by na to obojętny. Nienaturalność woblera a w zasadzie naturalność zachowania małej rybki to właśnie tajemnica sukcesu. Wielu z nas zapewne nie raz starało się wystrugać własnego woblerowego kilerka. Dla jednych jest to łatwe dla innych to droga przez mękę.

I jedni i drudzy zadają takie samo pytanie: jak ma wyglądać i pracować taki woblerek by miał swoją prawdziwą skuteczność. Znalezienie odpowiedzi na to pytanie nie jest wcale takie trudne. Wystarczy usiąść w słoneczny dzień gdzieś nad płytką rzeką lub położyć się na mostku małej rzeczki i patrzeć co się dzieje w wodzie. Zobaczymy wtedy wiele małych rybek schowanych w cieniu fałdki piasku bądź mozolnie zmagających się z nurtem rzeki, który co jakiś czas pociągnie je to w lewo, to w prawo. Wpatrując się dalej zobaczymy że rybki te są odmiennie różne od siebie. Dostrzec możemy małe uklejeczki migoczące swoim srebrno niebieskawym zabarwieniem, płoteczki z czerwonymi akcentami, a także ciemne cierniki często ubarwione czerwonymi plamkami. Jednak to nie wszystko. Przyjrzyjmy się jeszcze dokładnej temu co się dzieje w wodzie lecz teraz pod względem tego jak te rybki radzą sobie z nurtem, w końcu nasza rybka – woblerek będzie płynęła pod prąd wody.

Nie chodzi mi tutaj o budowanie nowej teorii pływalności a o zwykłe spojrzenie na pracę ogona takiej rybki. I tutaj otrzymujemy kolejną informację dotyczącą pracy. Przeważnie są to drobne drgania ogonka a nie wyginanie o 90 stopni raz w jedną raz w drugą stronę jak zamiatanie dna rzeki brzozową miotłą. Wszystko mamy teraz jak na dłoni, a w zasadzie mamy wszystko co jest potrzebne do stworzenia naszego woblerka kilerka. Owszem ktoś powie, że drobna praca woblerka nie zawsze jest bardzo skuteczna. Tak, zgodzę się z tym ale dodam że odpowiedź na to, również podpowiada nam obserwacja rzeki. Często aby pokonać silniejszy nurt, a w szczególności można to zobaczyć na przykładzie osobników większych , rybka zaczyna mocniej pracować ogonem, zwiększając tym samym amplitudę odchyleń, tak samo reaguje podczas ucieczki itp. ale to jest temat na kolejny artykuł i na odpowiedni kaprys naszego drapieznika.

Jednak wróćmy by ocenić wygląd i pracę mojego Mikrusa czy Waszego przyszłego kilerka. Ciało podłużne z szerszym w miejscu wklejenia steru, kolory jak najbardziej naturalne od srebrnego z pewnymi akcentami czerwieni bądź niebieskiego do brązowego a nawet czarnego z żółtym brzuszkiem i czerwoną plamką na boku lub przy pyszczku. Ster a w zasadzie jego kształt w zależności od tego jaką pracę chcemy uzyskać, czym szerszy, tym mocniejsza będzie praca ogona, węższy da nam prace drobniejszą, delikatniejszą. Najlepiej jednak z wielkość steru wypośrodkować, moje Mikruski mają stery trochę szersze niż grubość samego woblerka w najszerszym miejscu.

Nie bójmy się jednak tutaj eksperymentować. Obejrzyjmy się dookoła i zobaczmy jak wiele różnych stworzeń znajduje się dookoła nas. Nie śmiejmy się z zielonego cudaczka którym łowi kolega. Rzucony nieopodal nawisu z traw przy łące może, przynieść natychmiastowe branie pięknego klenia czy jazia, który myśląc iż wpadł do wody konik polny nie będzie zbytnio czekał z atakiem. Nietonący brązowy czy czarny cudaczek również jest skuteczny – lekko podciągany czy nawet swobodnie spływający w okolicy zwisających drzew może naśladować chrabąszcza, który spadł przed chwilą z pobliskiej gałęzi. Tak czy inaczej eksperymentujcie a ja w załączeniu zamieszczę kilka zdjęć z ostatniego połowu na moje Mikrusy.

I jeszcze mała ciekawostka: oprócz złowionych płotek, kiełbi, kilkunastu uklejek i jelcy w tym roku, w czasie jednego z wypadów nad Bzurę mój znajomy Jarek którego pozdrawiam złowił też na Mikrusa poprawnie zaczepionego za pyszczek karasia srebrzystego. Jak mi podeśle zdjęcie jego autorstwa to oczywiście wstawię  . Pozdrawiam i życzę sukcesów nad wodą.

Dodaj komentarz